Obejrzeliśmy ceremonię wręczenia nagród i pozytywnie ubłoceni i zmęczeni wróciliśmy na nocleg.
Gdy wyjeżdżaliśmy z pięknego roztocza świeciło słońce i dopiero wtedy można było zobaczyć jakie to ładne tereny.
Po powrocie do domu sprawdzamy wyniki i …... tak, zajęliśmy 3 miejsce 😲😲 !! Niestety przez małe zamieszanie nie mogliśmy stanąć na pudle 😟.
Trasa to bardzo urokliwe, tego dnia mgliste, błotniste i miejscami oblodzone okolice Kawęczynka. Śliskie i liczne wąwozy pozwalały nieźle się sponiewierać 😀.
My trenujemy dalej bo już za 3 tygodnie Cross Uraz Duathlon !!
Przy okazji naszej relacji prezentujemy jednego z naszych sponsorów, którym jest sklep dobrapościel24.pl. Dziękujemy również pozostałym sponsorom naszego teamu, których będziemy wam przedstawiać podczas następnych relacji.
Zadzwonił do nas organizator Sławek i obiecał, że rekompensata przyjdzie pocztą 😀
I rzeczywiście tak było, dostaliśmy ładne czapki i kubki z logiem Roztoczańsko-Janosikowym 😀 Wszystkie imprezy organizowane przez Sławka i całą ekipę są ŚWIETNE !! Na pewno jeszcze do nich wrócimy, może tym razem Bojko w ukraińskich Bieszczadach ? Ale to już chyba w 2020 bo na ten rok starty rozpisane 😀 Jeszcze musimy napisać o samym Sławku, który przez 6 godz. stał na linii zmian startu i mety dopingując i motywując wszystkich zawodników !! Duży podziw i szacunek 👏👏👏 bo to też niezłe ultra 😀
Cała przygoda rozpoczęła się na letnim Ultra Janosiku gdzie w losowaniu wygrałem pakiet startowy na Zimowe Ultraroztocze w Kawęczynku. Nigdy wcześniej nie byliśmy w tej części Polski a gdy dowiedzieliśmy się, że podczas zawodów będzie oddzielna kategoria ULTRAPARA decyzja stała się jasna – jedziemy 😀 Ponad 500 km na bieg ..? Czemu nie 😀
Po drodze zatrzymaliśmy się na nocleg i zwiedzanie Sandomierza. To naprawdę bardzo piękne i ciekawe miasteczko.
Tutaj nasz start stanął pod dużym znakiem zapytania.... tak, zostaliśmy aresztowani przez aspiranta Nocula !!
Na nasze szczęście Ojciec Mateusz wyjaśnił nieporozumienie i mogliśmy ruszyć w dalszą drogę 😀.
Na miejsce dotarliśmy w piątek i od razu odebraliśmy pakiet startowy.
W sobotę 16 lutego punktualnie o 9.00 nastąpił start zawodników.
Formuła zawodów była taka, że zawodnicy mieli do pokonania na przemian dwie pętle tzw. ,,Piekło'' i ,,Niebo” na zasadzie sztafety i w czasie 6 godz. wykręcić jak największą liczbę kilometrów. Musimy przyznać, że nie obijaliśmy się i każdy z nas na swoim odcinku gnał ile sił w nogach i tym sposobem udało nam się zaliczyć trzy ,,Piekła'' i dwa ,,Nieba'' co dało wynik 58km 💪💪💪💪. Mieliśmy przeczucie, że dość dobrze nam poszło, ale z powodu małego zamieszania z pomiarem czasu nie poznaliśmy wyników.
Autor tekstu: Łukasz Grycman
Dzisiaj wracamy do wydarzeń z dnia 16-go lutego, kiedy to Łukasz Grycman z żoną Magdą wybrali się na drugi koniec Polski. Opowieść o tym wydarzeniu przedstawi Łukasz.